Obrazy malowane przez sztuczną inteligencję

Czeskie oblicze Śnieżki

Ze strony polskiej Śnieżka, szczególnie zimową porą, prezentuję się pięknie. Nie ma co mówić. Jest zacna góra. Ciekawe zatem jak wygląda ze strony czeskiej? Aby się o tym przekonać – nie było innego wyjścia jak tylko tam pojechać i zobaczyć na własne oczy. A że dość daleko jest nam jest z Bieszczadów w Karkonosze nie bylo to łatwe logistycznie przedsięwzięcie. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Jest ekipa – zacna a jak! (dwie słabe (?) płcie), jest motywacja, jest czas i chęć  no więc jedziemy w Karkonosze, ale żeby nie było tak łatwo to przez Budapeszt (hehe… takie to są te skróty, historia oczywiście dluga). Dojeżdżamy w piątek w nocy do schroniska Bouda v Obřím dole. Miło w takim klimatycznym miejscu spotkać się z dobrymi ludźmi. Wieczór upływa przy długich rozmowach, zakarpackim rumie i czeskiej nucie.

Poranek jest piękny, acz nie rokuje na piękne widoki, ale na pewno na ciekawe doznania we mgle i walkę z wiatrem. Wygląda na to, ze Śneiżka nam nie pokaże swojego oblicza. Ale nie ma co sie zastanawiać, ruszamy na szlak. Idziemy do schroniska Lucni Bouda. Jest ona na tyle ciekawe, że jest jednym z najwyżej położonych schronisk w Środkowej Europie (1410 m n.p.m.) i chyba z najwyżej położonym browarem w Europie, gdzie można zakosztować aż 6 rodzajów piwa Parohac (ciekawy pomysł marketingowy na etykietę! ktoś miał fantazję).
Droga do schroniska w normalnych warunkach nie przysparza zapewne żadnych problemów,. Nam zaś dane było zmierzyć się z wiatrem wiejącym ponad 100 km/h, prosto w twarz ze zmrożonym deszczem i sniegiem. Wow…doznania nieziemskie. Aż ciężko było oddychać, nie mówiąc już o otworzeniu oczu czy podziwianiu widoków. Wiatr tak okrutnie mocno wiał, że aż nawet nawpychał mi śniegu do kieszeni, do zamkniętego plecaka i wywiał z niego pokrowiec na plecak. Oj tak, wiało. Z uwagi na takie warunki odrzuciłyśmy pomysł na zejście do Samotni po stronie polskiej i odwiedzenie Żurka, ale to następnym razem. Idziemy w kierunku Śnieżki, podziwiamy ją przez 3 s, kiedy wiatr rozgonił chmury na chwilę i schodzimy zadowolone do schroniska gdzie czeka gorący czaj. Piękna ta Śnieżka. Z każdej strony.
A więc ciekawość zaspokojona i można (a raczej trzeba) wracać do domu. I można (a raczej trzeba) tutaj znów wrócić.

DSC_0707a

Termin: marzec 2014
Czas: 2 dni
Ekipa: Kula, Goł