Obrazy malowane przez sztuczną inteligencję

Durmitor NP (listopad 2011)

Eksploracja gór Durmitor położonych na terenie Czarnogóry w Górach Dynarskich była jednym z elementów naszej wyprawy na Bałkany. Spędziliśmy tutaj 3 dni… ale na prawdę można by więcej i chciałoby się więcej.

dzień 1:
Rozpoczęliśmy po południu w Żabljaku, gdzie zaopatrzyliśmy się nawet w mapę, popytaliśmy co nieco miejscowych, popatrzyliśmy na szczyty z dołu no i ruszyliśmy na podbój tych gór. Ogólnie nie byliśmy pewni jak wyglądają te góry w połowie listopada i jak się ułoży nasza wędrówka, ale chrapka na najwyższy szczyt była. Zostawiliśmy samochód na parkingu i początkowo drogą asfaltową pomaszerowaliśmy  nad Crno Jezero, gdzie nieśmiało rozbiliśmy namiot.

dzień 2
Rano już przed świtem zebraliśmy się, delikatne śniadanko i ruszyliśmy w drogę. Na szlaku było pusto (tak szlaki były i to bardzo dobrze oznakowane). Po paru godzinach marszu zatrzymujemy się w otoczeniu kilku kolib i gotujemy obiad (parówki z biedronki serwowane z keczupem), wygrzewany się do słońca i sycimy oczy pięknymi widokami z każdej strony. W dole widok na malutkie jeziorko (bez nazwy).  Idziemy ścieżką (Prla). Gdgy doszliśmy do rozstaju dróg – na prawo Lodowa Jaskinia (Ledena Pecina), na lewo Bobotov Kuk, żeby niczego nie ominąć, zostawiamy plecaki i juz na lekko idziemy do Jaskini Lodovej. Samo zejście do jaskini zabiera mało czasu – po prostu niekontrolowany zjazd na plecach po zlodzonym jęzorze śniegu w samo serce jaskini. Nie jest ona aż tak duża ale lodowe stalaktyty i stalagmity robią wrażenie. Inną bajką było wydostanie się na górę po tym lodzie, ale daliśmy radę, po paru próbach. Wracamy do plecaków i ruszamy dalej na podbój najwyższego szczytu tego pasma. Droga jest piękna, szczyt przed nami obiecuje piękne doznania.  Po drodze małe płaty śniegu już leżą, ale skała jest sucha więc można śmiało się jej trzymać. Samo podejście na szczyt nie sprawia trudności, ale lepiej nie mieć zawrotów głowy, bo przestrzenie w dół robią wrażenie. Bobotov Kuk (2522 m n. p .m.) zdobyty.

W drodze na Bobotov Kuk

W drodze na Bobotov Kuk

Bobotov Kuk (2522 m n.p.m.)

Bobotov Kuk (2522 m n.p.m.)

Jest tak pięknie, tak cicho i niesamowicie, że nie śpieszymy się z zejściem w dół. Podziwiamy zachód słońca – każdy jest piękny, ale ten był chyba jeden z piękniejszych. Dech zapierało dosłownie. Rozbijamy się na przełęczy tuż pod szczytem. niepokojącym jest tylko brak źródełek przez cały dzień (tj. gdzieś były ślady, ale wyschnięte). Zasypiamy jednak spokojnie.

Zachód ze zboczy Bobotov Kuk

Zachód ze zboczy Bobotov Kuk

Zachód ze zboczy Bobotov Kuk

Zachód ze zboczy Bobotov Kuk

dzień 3:
Ranek oczywiście jest piękny. Trudno marzyć o piękniejszych widokach po przebudzeniu – góry dokoła.

Durmitor_blog 4

Krajobraz Durmitoru

Zbieramy się niespiesznie, bo i nie ma gdzie się spieszyć. Kierujemy się w stronę Jeziora Zeleni Vir, gdzie obiecane jest na mapie źródełko. Jeziorko jest jednak wyschnięte, tylko mała kałuża mułu na dnie zamarznięta. Trochę wody jeszcze mamy więc jest całkiem dobrze. Idziemy przez Surutkę i tutaj znajdujemy źródełko niewyczerpane więc jest radość. Pijemy do oporu i nabieramy zapasy.

Durmitor_blog 5

Krajobrazy Durmitoru

Zostawiamy Bandijerną po prawej ręce, obieramy azymut na Terzin Bogaz (2303 m n. p. m.) i delektujemy się widokami. Na szczycie gotujemy obiad (menu z dnia poprzedniego) i zaczynamy pomału schodzić. Usatysfakcjonowani z wędrówki postanawiamy M.Meded zostawić na następny wyjazd. Zwłaszcza, że wody znów niedostatek. Schodzimy do miejsca, gdzie pierwszego dnia się biwakowaliśmy, zamykając niezłą pętęlkę. Do samochodu schodzimy już nocą. Znajdujemy jakiś przydrożny, kameralny bar, gdzie zatrzymujemy się na frytki i piwo czarnogórskie.
Przez te trzy dni, nie spotkaliśmy ani jednego człowieka, ani  zwierzyny. Całe góry dla nas – piękne i ciche. Niczego więcej do szczęścia nie trzeba było.

Ekipa: Madzia, Em, Arturek, Goł
Termin: listopad 2011
Czas: 3 dni



One Comment

  1. Gosia wrote:

    :)
    Tak myślałam, że będzie co czytać :D