Obrazy malowane przez sztuczną inteligencję

Lwowski weekend (grudzień 2011)

Mając do dyspozycji weekend, tak dla odmiany, żeby nie być takim monotematycznym i znów w góry, postanowiliśmy odwiedzić Lwów. Jest to jedno z nielicznych miast jakie udało mi się do tej pory zobaczyć, które ma coś takiego w sobie co karze wracać, co przyciąga i, w końcu, co zaczarowuje mnie za każdym razem na nowo.

dzień 1
Pierwszym pociągiem dojeżdżamy do Przemyśla (około 6 rano), łapiemy busika na granice do Medyki, granicę pieszo i już po stronie ukraińskiej łapiemy marszrutkę do Lwowa (ciekawe, że zawsze ona czeka, wsiada się, a ona akurat odjeżdża) by po dwóch godzinach jazdy już rozpocząć kolejną przygodę z tym miastem. Standardowo, od kiedy rozpoczęła się ta tradycja, zachodzimy do Białej Czajki, by zjeść barszcz i warienki, popić pyszną kawą po turecku (najlepszy bar prawie-przydworcowy w jakim byłam, no i ceny konkurencyjne i bardzo miła Pani). U Pana Antoniego, gdzie będziemy spać,  zostawiamy rzeczy i wyruszamy zgłębiać zakamarki Lwowa. Zachodzimy po drodze do Katedry św. Jura, odwiedzamy piękną Katedrę Ormiańską, spacerujemy Prospektem Swobody, dyskutując o tym jakie to jest ciekawe, że pod nami płynie Pełtew, zasklepiona z powodu niesympatycznych zapachów pod koniec XIX w. Podobno raz w roku odbywają się tamtędy spływy kajakowe…ciekawe.

Teatr Wileki

Teatr Wielki

Na Prospekcie Swobody

Na Prospekcie Swobody

Będąc we Lwowie, nie sposób nie odwiedzić opery, najlepiej wybrać się na jakąś sztukę. Tym razem idziemy na Traviatę – niesamowite doznania. Antrakt spędzamy w sali lustrzanej, która prosto mówiąc – zachwyca. Po operze spacerujemy uliczkami miasta, odwiedzamy również Adama Mickiewicza. Wieczór spędzamy w całkiem sympatycznej knajpie Dom Legenda.

dzień 2
Pół dnia jakie nam zostało postanawiamy spędzić również na zwiedzaniu. Bardziej się włóczymy po mieście niż gonimy za atrakcjami do zwiedzania, ale one i tak czekają na każdym kroku.

Neptun pod Ratuszem

Neptun pod Ratuszem

Podziwiamy tym razem tylko z zewnątrz Katerę Łacińską, Kaplicę Boimów, kłaniamy się Neptunowi pod Ratuszem, wstępujemy do Apteki Muzeum, spędzamy chwilę na placu pod pomnikiem Fedorova, gdzie bardzo często (bo chyba nie zawsze) można pobuszować wśród starych książek. Mając do dyspozycji jeszcze trochę czasu idziemy na spacer na Wysoki Zamek podziwiać piękny widok na Lwów,  zachwycić się raz jeszcze. Cóż to za cudowne miasto.

Widok na Lwów z Wysokiego Zamku

Widok na Lwów z Wysokiego Zamku

Termin: grudzień 2011
Czas: 2 dni
Ekipa: Ania, Madzia, Maciej, Dżołana, Sasza, Goł