podkarpackiego szlaku św. Jakuba ciąg dlaszy
Ziarenko zakiełkowało. Odkąd dowiedziałam się o szlaku św. Jakuba coś nei daje mi on spokoju. Ciągnie mnie, wzywa i kołacze w głowie żeby nim powędrować do samego Santiago. Było by to spore przedsięwzięcie ale przecież realne… z Rzeszowa jest ok. 3900 km…to aż się prosi żeby już wyruszyć aby przed zimą zdążyć
no ale wiadomo…praca, kredyty, obowiązki, rodzina… do takiej decyzji o ruszeniu w drogę trzeba będzie dojrzeć A póki co, żeby zakosztować tej wędrówki po szlaku św. Jakuba, ruszamy na jego podkarpacki odcinek. W tamtym roku przejechałam na rowerze odcinek Rzeszów – Zawada w tym roku jego dalszy ciąg Zawada – Zwiernik (granica z woj. małopolskim). Aby dostać się do Zawady i tam rozpocząć wędrówkę rowerową wysiadam z pociągu na stacji kolejowej w Lubzinie i stąd jest ok. 3 km do Zawady pod Sanktuarium MB, gdzie zakończyłam trasę w tamtym roku. utaj spotykam się z Kulą – towarzyszką podróży i ruszamy na szlak… od razu pod górkę. Droga początkowo wiedzie trochę asfaltem, trochę szutrem, trochę przez las, trochę przez pola… krajobrazu mocno urozmaicone.
Zasadniczo znaczki i tabliczki kierunkowe są, więc nie ma większych problemów z orientacją. Raz tylko gubimy się w lesie i pakujemy się niechcący w pole jeżyn, ale jakoś udało się trafić na szlak. Trasa bardzo przyjemna. Sporo jest przewyższeń. Praktycznie cały czas góra – dół, góra – dół. Piękne widoki spotykają nas na Madze (góra nad Pilznem) z widokiem na zalew na Wisłoce. (Niesamowite, że przecież dużo czasu spędziłam tam w dzieciństwie nad tym zalewem, praktycznie wszystkie wakacje, a nigdy nie widziałam go z góry… ehhh… piękny i sentymentalny obrazek). Zjazd z góry oczywiście bezcenny. Zatrzymujemy się pod drewnianym kościołem w Dobrkowie, potem w Pilźnie na minute i jedziemy dalej. I znów pod górę i pod górę… polnymi drogami, potem przez las i już w Zwierniku. Krótka przerwa pod kościołem drewnianym (który jest zresztą na Szlaku Architektury Drewnianej) i jedziemy dalej pod granicę z woj. małopolskim. Ja przyznam się, ze już sił nie miałam, siadłam pod kościołem i już powiedziałam, że tu poczekam…. no ale, kurcze… no jak jest się tak blisko… jedziemy. Granica dwóch województw znajduje się na strasznej górze Ale za to jaki był zjazd… prędkość rozwinęłyśmy do 60 km/h. Ba! I tu kończymy wędrówkę szlakiem św. Jakuba… Trzeba jednak jeszcze do Rzeszowa wrócić. Jedziemy do Pilzna do Tosienki na kawe i jedzono (dziękujemy!!!, bez tego już byśmy dalej nie pojechały) i gnamy rowerami do Grabiny k. Dębicy na pociąg. Zdążyłyśmy co do minuty.
Cóż powiedzieć…. Santiago de Compostella czeka. I się kiedyś doczeka. Ja się doczekam!
Termin: czerwiec 2015
Ekipa: Kula, Goł
Dystans: 66 km
Trasa: Lubzina – Zawada – Pilzno – Zwiernik – Pilzno – Grabina
Suma przewyższeń: 1200 m w górę