Obrazy malowane przez sztuczną inteligencję

Giewont zimową porą

W piątek po pracy pakujemy się w pociąg, zwarci i gotowi, lądujemy w Krakowie juz tego dnia wieczorem. W planie jest drzemnąć sie chwilęi rano pierwszym autobusem ruszyć w dalszą drogę prosto na południe. We wczesnych godzinach porannych lądujemy już w Zakopanym, pierwszym busem jedziemy do Kuźnic i wyruszamy na szlak. Zachodzimy na herbatę do schroniska na Hali Kondratowej, jemy syte śniadanko, żeby mieć siły na cały dzień. Słońce świeci mocno, piękne niebieskie niebo, wokół piękne góry… już do szczęścia wiele więcej nie potrzeba. Żeby nie tracić dnia zbieramy się i idziemy na Kopę Kondracką. Pokrywa śnieżna dość zmrożona więc raki sie przydały (choć i byli tacy co i bez raków dali radę). Stąd roztaczają się nieprawdopodobne widoki na tatrzańskie zaśnieżone szczyty wokół – dech zapierają, jak zawsze. Delektujemy się widokami dłuższą chwilę i mając w zanadrzu jeszcze pół dnia decydujemy się iść na Giewont, który praktycznie na wyciągnięcie ręki. Między Kopą a Giewontem bardziej by się rakiety przydały ale dajemy radę. Sam Giewont już zupełnie bez śniegu, spłyną chyba razem z pierwszymi wiosennymi promykami słońca. O takiej porze roku nie ma kolejek na Giewont, na szczycie tylko para ludzi i my…i cisza i spokój. Cudownie. Z powrotem droga już prosta, praktycznie całą zjeżdżamy na tyłkach więc szybko znajdujemy się z powrotem w schronisku. Po drodze jeszcze przechdzimy obok lawiniska, które zeszło parę dni wczesniej… no żywioł to jest ogromny.

Kopa Kondracka 2005 m. n.p.m.

Kopa Kondracka 2005 m. n.p.m.

Na Kopie Kondrackiej

Na Kopie Kondrackiej

W drodze na Giewont

W drodze na Giewont

W schronisku wieczór mija przy herbacie, kolejnych partiach szachów, długich rozmowach… w końcu Gospodarz zarządza cisze nocną, wszyscy się rozchodzą do pokoi, a my możemy spokojnie rozłożyć karimatki w jadalni na glebie i zasnać snem spokojnego.
Kolejny dzień też nas rozpieszcza – dzień wita nas pieknym słoneczkiem. Idziemy na Nosal. Rozbijamy karimaty na slonecznej polanie i i oddajemy się małej (no może nie takiej zupełnie małej) drzemce. Słońce grzeje w plecy, wiatr smaga po policzkach, ptaszki śpiewają… i ten spokój.
Cóż rzec – piękne te tatry zimową porą.

Ekipa: Madzia, Arturek, Goł
Trasa: Kuźnice – Hala Kondratowa – Kopa Kondracka – Giewont – Hala Kondratowa – Nosal – Kuźnice
Termin: marzec 2012